Amazon A–Z: Podatek od sprzedaży
„Brzmi to sprzecznie z intuicją, ale fizyczna lokalizacja jest bardzo ważna dla sukcesu internetowego biznesu. Moglibyśmy założyć Amazon.com gdziekolwiek. Wybraliśmy Seattle, bo spełnia zestaw rygorystycznych kryteriów. Musiało być to miejsce z dużą liczbą osób utalentowanych technicznie. Musiało być to miejsce z dostępem do dużej ilości książek. Musiało to być przyjemne miejsce do życia – wspaniali ludzie nie będą pracowali tam, gdzie nie chcą zamieszkać. I w końcu, musiał to być niewielki stan. W handlu wysyłkowym należy uiszczać podatek od sprzedaży tylko w stanach, w których jest się fizycznie obecnym. Nie było więc sensu, żebyśmy byli w Kalifornii czy w Nowym Yorku”.
Tak Jeff Bezos tłumaczył decyzję o ulokowaniu firmy w przeprowadzonym w 1996 roku wywiadzie dla magazynu „Fast Company”. Gdy zastanowić się nad czwartym z wymienionych kryteriów, można odnieść wrażenie, że unikanie podatków było od początku wpisane w model biznesowy Amazona.
W USA nie istnieje powszechny w Europie podatek VAT, nakładany na każdy towar, a zamiast niego władze stanowe mają prawo nakładać podatek od wartości sprzedaży. Przesłanka prawna, zobowiązująca firmy do płacenia podatku od sprzedaży tylko w stanach, gdzie są one fizycznie obecne, to wynik wyroku amerykańskiego Sądu Najwyższego z 1992 roku w sprawie Quill v. North Carolina. Amazon musiał więc początkowo płacić podatek jedynie od towarów kupowanych w obrębie stanu Waszyngton (ze stolicą w Seattle, gdzie miał główne biuro) czy w stanach, gdzie lokował magazyny – choć te starał się pocztkowo budować tak, by minimalizować podatki.
Trudno odmówić postawie Bezosa logiki, skoro pozostawała ona w pełnej zgodzie ze skomplikowanym prawem podatkowym Stanów Zjednoczonych. Strategiczne dobieranie lokalizacji swoich placówek to czysta biznesowa kalkulacja. Jednak jak pisze Brad Stone w książce The Everything Store, postępowanie Amazona nie kończyło się na tym.
„Amazon przez lata unikał płacenia podatku od sprzedaży, stosując sprytne sztuczki. W stanach, gdzie miał centra logistyczne lub inne biura, jak lab126, omijał prawną definicję fizycznej obecności, zamieniając swoje placówki w spółki-córki, które same w sobie nie miały żadnych obrotów. Na przykład centrum logistyczne w Fernley w stanie Nevada, działało jako niezależny podmiot pod nazwą »Amazon.com.nvdc, Inc.«. Takie układy nie umknęłyby drobiazgowej kontroli. Jednak kiedy Amazon otwierał gdzieś placówkę, ostrożnie negocjował z władzami stanowymi, by te przymykały oko w zamian za stworzenie nowych miejsc pracy i wzmacnianie aktywności ekonomicznej”.
Drogę do pełnego opodatkowania sprzedaży internetowej otworzył w 2018 roku Sąd Najwyższy USA, rewidując wyrok sprzed 26 lat. Istnieje jednak wiele innych sposobów, na które Amazon – jak i inne korporacje – próbuje minimalizować swoje zobowiązania wobec państw i społeczeństw. Jak pisze Elizabeth Weise w dzienniku „USA Today”, firma aktywnie – i skutecznie – oprotestowała projekt nałożenia przez radę miasta Seattle dodatkowego podatku na duże przedsiębiorstwa, liczonego od liczby pracowników.
Inicjatorką projektu, zakładającego coroczną daninę w wysokości 500$ od pracownika, była socjalistyczna radna Kshama Sawant. Choć najpierw propozycję przyjęto w wersji zmniejszonej o połowę, w powtórnym głosowaniu, jak podaje „The Nation”, odrzuconą ją zupełnie. Hallie Golden na łamach magazynu dodaje, że w tym samym czasie Amazon wydał 1,45 miliona dolarów na wsparcie organizacji dotującej probiznesowych kandydatów w kolejnych miejskich wyborach. Mimo to, a może właśnie dlatego, Sawant ponownie zdobyła mandat i zapowiada dalsze próby wprowadzenia podatku.